Witajcie Kochani :)
Czas wakacji i urlopów dla niektórych z Nas już się zaczął a dla niektórych już za moment zacznie. Lato ma to do siebie, że obojętnie jakiego wypoczynku i z kim byśmy nie wybrali zawsze będzie Nam towarzyszyło.. słońce :) Piękne i uwielbiane (nie zawsze) słońce potrafi nam nie tylko dodać urody ale i czasem sprawić wiele bólu. Wielu kobietom zależy na tym aby nabytą opaleniznę wakacyjną utrzymać jak najdłużej. Dziś będzie coś właśnie na ten temat :)
Oto nasi dzisiejsi bohaterowie..
Zaczniemy od kilku podstawowych zasadach opalania, być może banalnych a jednak jak często nie przestrzeganych.
1. Opalajmy się z głową.
2 godziny w czasie największego nasłonecznienia czyli od 12-15 a w czasie upalnych dni nawet od 11 w zupełności starczą. Spalenie naszej skóry na czerwono wcale nie gwarantuje nam mocniejszej czy dłuższej opalenizny.
2. WODA, WODA i jeszcze raz WODA.
3. Używajmy filtrów UV. To nie prawda, że przez nie nasza skóra się nie opali.
Niskie filtry takiej jak UV 5, 10, 15 chronią naszą skórę przed niebezpiecznymi promieniami UV B, mocniejsze filtry mają na celu zatrzymanie ich. takie filtry są szczególnie polecane dla dzieci oraz do ochrony skóry twarzy.
4. Fotostarzenie... Mówi Wam to coś ?
Promienie słoneczne towarzyszą nam nie tylko latem. Latem są jedynie widoczne jako opalenizna. Promienie UV powodują starzenie się naszej skóry, szczególnie twarzy. Zimą i jesienią inne partie ciała są zakryte, natomiast buzia jest narażona na nie zawsze, dlatego warto jest używać przez cały rok filtry z UV, a latem z wyższą ochroną. Jeśli nasz krem do codziennej pielęgnacji nie zawiera filrów UV warto nanieść odrobinę kosmetyku typowo filtru (wszelkie rodzaje dostaniemy w każdej drogerii ja proponuje Sol famili - Oriflame) i wmasować razem ze swoim kremem.
No to skoro już się opalamy jak zrobić to mądrze i pięknie ?
Dwa lata temu wpadło w moje ręce to..
Jak sama nazwa mówi przyspieszacz opalania ULTRANAWILŻAJĄCY od Soraya.
Przeznaczony dla każdej karnacji zawierający ekstrakt z orzecha włoskiego, tyr-ol, algi morskie, witaminę E i polifenole ze skórki jabłka. Używałam go nad naszym Bałtykiem oraz Morzem Śródziemnym. Przyznam szczerze że moim zdaniem produkt ten nie wiele ma wspólnego z przyspieszaniem opalania (to w jakim tempie opala się nasza skóra w największej mierze zależy od poziomu melaniny w organizmie, czyli indywidualnej podatności), jednakże uwielbiam go za co innego.
Jest to naprawdę świetny nawilżacz który dodatkowo eksponuje opaleniznę pięknym blaskiem i w dodatku świetnie pachnie. Od kiedy go używam moja skóra po powrocie z nad morza nie była jeszcze przesuszona. Kosmetyk ten to wydatek około 16 złotych, można nabyć go również w wersji ujędrniającej. Zdecydowanie godny polecenia :)
Oliwka Johnsos's baby w żelu.
Myślę, że każdy z nas przynajmniej raz w życiu miał ją w ręce. I większość słyszała o opalaniu na oliwkę :) Ten produkt nadaje się do stosowania rano, wieczór i w południe. Jej głównym składnikiem jest parafina która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę. Jest to najlepszy nawilżacz dla naszej skóry i napewno ma coś z przyspieszacza opalania. :) Cena ok 14 zł.
Do tego chciałabym dodać aby uzyskac piękną i naprawde trwałą opaleniznę, przedewszystkim zdrowo wyglądającą warto skusić się na pewien trik. Ja korzystałam z niego przez okres całego urlopu zeszłorocznego i jeszcze wcześniejszego, moja opalenizna (nie poprawiana ani słońcem, ani solarium, ani samoopalaczem) pięknie trzymała się do października.
Mianowicie sekret tkwi w cyklicznym peelingu. Każdego dnia po opalaniu robiłam bardzo delikatny peeling. Nie może być on zbyt silny aby nie podrażnił skóry. Po peelingu nakładałam dobry nawilżający balsam.Chodzi o to aby nie opalić tylko naskórka który zetrze się podczas kąpieli ręcznikiem aby opalenizna weszła w jego warstwy
Dodatkowo jeśli chcemy przygotować skórę na opalanie warto zastosować suplementy ułatwiające zdrowe opalanie łykając minimum miesiąc przed wyjazdem. Dostarczają one do organizmu karoten i witaminy, dzięki czemu skóra lepiej reaguje na słońce.
No i ostatnim gościem szczególnie dla fanatyczek mocnej opalenizny jest..
Balsam brązujący z Ziaji relaksujący.
Nabyłam ten kosmetyk zimą kiedy chciałam się lekko zarumienić. Przyznam, że ciężko jest znieść jego zapach który nie jest zbyt przyjemny ale dla mnie jedna noc dawała wystarczający efekt na 2 tygodnie. Balsam faktycznie równomiernie wmasowany w skórę nadaje bardzo ładny efekt naszej skórze. Zawiera prowitaminę B5 oraz witaminę E. Również w wersji ujędrniającej, cena ok. 15 zł.
W dodatku warto pamiętać, że zaoszczędzamy naszej skórze narażenia na szkodliwe promienie UV oraz przyśpieszone starzenie unikając solarium. Jak dla mnie świetna alternatywa na jesień i zimę. :)
Dla kobiet które preferują ciemną opaleniznę nadaje się również na lato jako balsam po opalaniu.
Na koniec chciałabym dodać, że uniknięcie spalenia wcale nie jest takie proste. Przy ciężkich wypadkach warto jest zaczerpnąć maślanki która daje ukojenie naszej skórze, a kiedy czujemy lekkie pieczenie dobrze jest mieć przy sobie zwykłe wapno i wypić szklankę. Pomaga skórze poradzić sobie podrażnieniem.
PS. Moje wszelkie rady są zaczerpnięte z własnego doświadczenia oraz z wielu artykułów dotyczących zdrowego opalania.
Mam nadzieję że to co napisałam komuś z Was sie przyda, piszcze w komentarzach co o tym myślicie, a może sami również macie jakieś własne triki na fajna opaleniznę ? :)
Trzymajcie się ciepło, jak na lato przystało,
Kasiek :)