06 stycznia, 2014

Moje włosowe hair story - aby dobrnąć do celu :)

Witajcie Kochani,

Nowy rok nowe postanowienia. Niestety... nie słynę z tego aby trzymać się zaplanowanych działań, wypełniać misje, dążyć szybkim krokiem cierpliwie do celu... No i po to powstaje to. Nowa zakładka na tym blogu która ma posłużyć motywowaniu mnie do tego aby osiągnąć choć jeden z nim.
Ma być nim otóż - zapuszczenie ślicznych naturalnych włosów :D
Aż niewierze w to co pisze, ale tak, tak ma to brzmieć.
Na przestrzeni kilu ostatnich lat miewałam na prawdę piękne, długie i zdrowe włosy. Nie wiem dlaczego, ale kiedy zwykle zdawało się że jeszcze chwila i będzie najlepszy z możliwych efektów następowała wizyta u fryzjera która kończyła się - totalną metamorfozą. Hmm.. nie żałuje żadnej z nich nawet wręcz przeciwnie. Ale jakiś powód musi być. I jest. Moje włosy dziś są w nieciekawej kondycji, o wiele szczuplejsze niżeli kiedyś no i co najważniejsze - ich pielęgnacja nie jest już taka prosta :(

To może na początek przedstawię Wam je nieco bliżej.


Po kolei więc:
1 foto - rok 2007 piękna i młoda a co tam :) Fajne w 100% naturalne włosy.

2 foto - 2008 skrócone, nadal zdrowe.

3 foto 2008 - zmiana fryzury i pierwsze kombinacje z farbowaniem, tutaj miałam jeśli dobrze pamiętam coś w rodzaju mahoniowej szamponetki a później farbe do włosów w odcieniach rudości.

4 foto 2009 - włosy odrastają i farba również się spłukuje. Nie nie były wtedy ani zdrowe, ani fajne.

5 foto 2010 - odżywki i rehabilitacja ! No i szamponetka w kolorze ciepłego brązu - po chwili przemyślenia tak wyobrażam sobie mniej więcej osiągnięcie mojego celu w I fazie :) 

6 foto 2011 - cieniowanie, grzywka, blond pasemka. Fajna fryzurka, wygodna, lubiłam ją.

7 foto 2012- Odwiedziłam fryzjera ponieważ bardzo chciałam mieć długiego boba nawet kawałek za ramiona.. ale wyszłam ze łzami w oczach i włosach krótkich do ucha.. zła nie miłosiernie ! 

8 foto 2012- skoro było i tak już bardzo źle, to był to najlepszy moment aby sprawdzić jak wyglądam w platynie :) Baaaaardzo lubiłam ten blond i te krótkie piórka które jak żadne inne chciały się układać. 

9 foto 2013 - aktualne wakacyjne. Ostatni raz farbowane w maju, teraz z ładnym już odrostem, brakiem spalonych końcówek od pozostałości platyny i kolorem bliskim do mojego naturalnego. 

Ahh miło pomarzyć, może kiedyś wrócę do tych króciutkich, blond... ahh szkoda że wtedy nie chciały rosnąć, okropnie kruszyły się i wypadały. Gdyby nie to, zdecydowanie, na pewno, na 100% nie zmieniłabym ich. No ale może kiedyś :) 

Mój cel na teraz ? 
Krótkoterminowy jest taki aby pozbyć się wszelkich pozostałości farby jakie wciąż jeszcze żyją na moich kosmykach. O ile to możliwe, przyciemnić je naturalnymi metodami i sprawić aby mniej się plątały. 

Długoterminowy natomiast... bardzo długoooo terminowy, tyczy się tego aby zapuścić je aż o pasa :)
Słowem jeszcze o mojej dotychczasowej pielęgnacji. Nie zaczynam jej od dziś. Dokładniejsza i nieco bardziej świadoma trwa już od czerwca tego roku. Niezbyt drastyczne szampony, olejowanie, witaminki, maseczki, odżywki, olejki, jedwabie, masaż głowy jest wciąż na porządku dziennym. Efekty są :) To chyba ta fajniejsza część motywacji - może się udać ! Tą drugą częścią jest systematyczność. W olejowaniu, związywaniu włosów, masowaniu skóry głowy. 

Jutro czas start - dokładny plan działań wbity do telefonu który będzie nie ubłagalnie nękał mnie swoim dzwonkiem przypominając o pielęgnacji i pierwszy post o aktualnym stanie włosów z dobrymi zdjęciami. :) 

Dobrze zrobić sobie takie małe podsumowanie :) 

Dobrej nocy,
 Kasiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz