04 marca, 2014

Aktywnie, czyli rowerem do pracy

Witajcie Kochanie, dzisiaj słowem o moim nowym podopiecznym na dwóch kołach który stał się towarzyszem do pracy, o poranku i po południu. Od zawsze męczyły mnie korki w miastach, tworzą się nawet w takim małym jak moje, wyobrażacie sobie ? A kiedy wracałam już do domu, lenistwo brało w górę na pomieszanie ze zmęczeniem... i figa z makiem wychodziła mi ze sportu - w jakiejkolwiek formie.



A teraz moja idea się sprawdza. Nie jest ona nowa, kiedyś do szkoły też dojeżdżałam rowerem. Natomiast teraz pomysł jest jeszcze fajniejszy. Przez miasto przejeżdżam tylko główną drogą całkiem szybko, a dzięki temu że moja praca mieści się w magicznym miejscu mogę sobie pozwolić na rekreacyjną jazdę rowerem, bo o nim mowa, przez pole i las. Idzie się naprawdę odprężyć, czyste powietrze, piękne widoki, ćwierkające ptaki :) Odpoczywam tak samo po pracy.. a to jest chyba najlepsze odstresowanie. Jaki jest tego największy plus ? W domu jestem o tej samej godzinie, albo szybciej niżeli jechałam samochodem :)
Po łącznej drodze (14 km) każdego dnia spale 300 kcal i to bez specjalnie przeznaczanego czasu na trening, żadnych wyrzeczeń :) Kolejny plus który zauważyłam wczoraj, tuż po powrocie jemy całą rodziną obiad. Ja niejadkiem nie jestem, a nawet powiem, że jeść lubię. I choć wszystkimi siłami próbowałam dokończyć cały obiad który był mi podany - nie mogłam. Zjadłam zaledwie pół porcji a byłam pełna że ho ho.

Reasumując:
+ odpoczynek przed i po pracy za darmo,
+ mniejszy czas dojazdu do pracy,
+ spalanie kalorii bez specjalnego treningu,
+ mniejszy apetyt,
+ zaoszczędzone pieniądze na paliwo :)
+ troska o nasze środowisko,
+ lekki sport, w przeciwieństwie do np. biegania.

Taka sytuacja ma na razie same plusy :)

Jedyny minus, to fakt potrzeby zrobienia czasem po pracy zakupów. Na to moim sposobem jest zrobienie ich albo w weekend, albo doczepienie do roweru koszyka na małe zakupy typu chleb, świeże mleko, owoce - czyli tego czego nie możemy kupić na cały tydzień przed. Albo wybranie alternatywy czyli raz w tygodniu użycie samochodu :) A najlepiej zrobienie tego gdy za oknem zanosi się na deszcz lub szaleje wiatr, oczywiście wszystko aby dbać o zdrowie i nie załapać przeziębienia :)

No i zapomniałam o najważniejszym ! Sport to zdrowie :) Możemy pięknie wyrzeźbić mięśnie łydek i ud, pozbyć się tłuszczyku z bioder i pupy - te części ciała naprawdę muszą się napracować. Dodatkowo wzmacniamy mięśnie dolnej części kręgosłupa - odcinek lędźwiowy. Pierwsza jazda w sezonie zawsze 'urozmaicona' jest zadyszką i szybkim tętnem, ale po każdej kolejnej wzmacniamy wydajność swojego organizmu prze wszystkim serca i płuc, nasz organizm jest dobrze dotleniony i z czasem, pracuje wolniej i równomierniej.

Zanim rozpoczniemy naszą pierwszą jazdę sprawdźmy stan techniczny naszego roweru. To ważne żebyśmy byli bezpieczni. A dla ciekawskich dodaje jeszcze linka do aplikacji ENDOMODO. To aplikacja na smarfona która po połączeniu z gps'em monitoruje naszą trasę jazdy, biegu, czy innej aktywności. Liczy tempo, kilometry, średnią prędkość, nawodnienie organizmu oraz spalone kalorie. Moim zdaniem jest ona całkiem fajna i możemy monitorować całokształt naszej aktywności, bez dodatkowego notowania i przeliczania. Aplikacja w wersji podstawowej jest darmowa. Tak więc polecam :)


No i to tyle w temacie jazdy na rowerze, jeśli uda mi się do końca miesiąca dotrzymać postanowienia, napiszę Wam o swoich kolejnych obserwacjach :) Docelowo chciałabym połączyć jazdę na rowerze z lekką dietą i sprawdzić czy tym sposobem będzie to efektywne odchudzanie, utrata kilku zbędnych kilogramów. Jestem leniuszkiem, więc wyrzeczeń nie lubię - zobaczymy jak wyjdzie ;)

Życzę Wam pozytywnego tygodnia !


Kasiek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz