07 kwietnia, 2014

Takie zmiany..

Cześć Kochani,

Ostatkiem sił, zbuntowana wobec "zmiany" jestem :) Mieliście o słodkiej tajemnicy dowiedzieć się w sobotę i było by tak gdyby tajemnica nie była najaktywniejszym stworzeniem jakie poznałam...  bo ja do niego, wymiękam.


To on, ośmiotygodniowy Damon. Jeszcze przez chwilę Damon. 

Labrador który w sobotę zagościł w moim domu. Od soboty zdążył wywrócić wszystko do góry nogami.
- porządek zrobił się natychmiast kiedy musiałam wyrzucić lub ułożyć w niedostępne miejsce wszystkie swoje potrzebne i mniej potrzebne szpargały, 
- okazało się, że potrafię myć podłogę w pokoju nawet 2-3 razy dziennie,
- a prysznic zajmuje mi już nie 5 a 3 minut..
- nad tym co ubrać nie zastanawiam się więcej niż 3 sekundy, co chwycę to będzie bo dłużej nie uda ustać się bez ugryzienia.. 
- jeśli zdarzy się mu przygoda toaletowa gdzie indziej niżeli w ogródku.. można zwymiotować. 

No to tak pół żartem, pół serio. Marzyłam o czworonożnym przyjacielu od bardzo, bardzo dawna. Tylko chyba trochę inaczej sobie to wyobrażałam. Coś w rodzaju.. a miało być tak pięknie :P 
Maluszek gryzie wszystko począwszy od rąk, nóg, papierze toaletowym ( który oczywiście trzeba rozerwać na strzępy o ile uda się go już zdobyć), dywanie, kocu... i na końcu listy są zabawki. Pobudkę funduje dwa razy w nocy. A ogródek odwiedzamy z 10 000 razy dziennie ;D 

Coż ja na to ? Rośnij.. a będzie lepiej :)

Pomimo faktu jak bardzo jest on słodki, przemilusiński (jeśli nie gryzie) i tak oh i ah, jestem nim troszeczkę wykończona. Ciekawe czy kiedy zostaje się rodzicem wygląda to trochę gorzej czy lepiej ? 

Tak więc, Kochani musicie mi wybaczyć ale pewnie będę w najbliższym czasie pojawiać się nieco rzadziej.

Życzymy miłego dnia i pozdrawiamy z urlopu "macierzyńskiego" :)
Kasiek i Damon